Dlaczego przestałem grać w League of Legends

League of Legends i ja tworzyliśmy przez lata toksyczny związek. Ja rzucałem stanowczymi hasłami, że kończę z tym gównem, ale LoL wracał jak bumerang. Trwaliśmy w takiej relacji przez dobre kilka lat. Ale od początku.

Jako, że zawsze bardziej interesowały mnie sieciówki niż zazwyczaj o wiele bardziej bogate fabularnie singlówki, stosunkowo dobrze wiedziałem co dzieje się na rynku gier online. LoLa odkryłem, kiedy jego krzyk ledwo przedzierał się przez wołania całej masy tytułów mmo. Zacząłem grać chyba jakoś w 2011 (to było aż 5 lat temu, dacie wiarę?). Początki wspominam lepiej niż dobrze. Musicie wiedzieć, że kiedy decydowałem się grać w jakiś tytuł, to miałem zamiar robić to totalnie na serio, czyli zakładałem, że to właśnie w nim trwonił będę spory szmat mojego wolnego czasu. Oczywiście jeśli gra nie zniechęciła mnie do siebie już w pierwszych 15 minutach rozgrywki.

maxresdefault (5)
Tak wyglądało League of Legends, gdy zaczynałem grać. Teraz jest lepiej. O wiele.

Po kilku tygodniach zachęciłem do rypania w LoLa swoich kumpli z osiedla, z którymi spędziłem chyba tyle samo czasu online co offline. Było zajebiście! Zwłaszcza kiedy udawało nam  się sklecić pełny skład do grania meczy 5 vs 5. Kto nie przesiadywał godzinami w grze z paczką kolegów i nie wysłuchiwał tych wszystkich bekań, pierdów, narzekań i kłótni na skypie, ten życia nie zna. Wychowałem się na internetowej ulicy. Peja byłby dumny. Chyba.

O ile dobrze pamiętam, mój złoty okres związany z tą grą przypadał jakoś na 15-16 rok mego zacnego żywota, czyli i tak byłem starszy o jakieś 9 lat od dzisiejszego przeciętnego gracza LoLa. Już wtedy zaczynało dochodzić do różnych spięć w naszej paczce, oczywiście przeważnie na czas rozgrywki, ale bywało ostro. Ja sam nie umiałem wtedy za bardzo panować nad emocjami i w efekcie wszyscy byliśmy pokłóceni. Przez grę. Jeśli nie mieliście do czynienia z  produkcją Riotu, to możecie sobie zaledwie próbować wyobrazić, jak intensywne doznania mogły targać piątką nastolatków, która chciała wygrać za wszelką cenę (w produkcji, gdzie gra drużynowa i wzajemna kooperacja to podstawa). Bardzo łatwo było wtedy zwalić winę na tylko jedną osobę, miało się wtedy czyste konto. W LoLa rąbaliśmy po kilka godzin dziennie.

Tak to się kończyło

Potem wszystko się rozlazło, doszły różne obowiązki i w efekcie, zacząłem grać o wiele bardziej sporadycznie. Wszystko to przeplecione było moją działalnością na YouTubie, która poniekąd była ściśle powiązana z tą grą i w jakimś stopniu to była główna motywacja do tego, żeby nie przestawać grać. Ekipy już nie było, a mi pozostawało granie z nieznajomymi. Kurwa, jacy to byli nieznajomi. Nigdy nie spotkałem tylu zawistnych kretynów w internecie, co w LoLu. Kompletna niechęć do współpracy, ciskanie po matkach, robienie wszystkim na złość i wiele, wiele innych rzeczy, które przełożyły się na to, że po 90% meczy byłem kłębkiem nerwów. Serio.

Po jakimś czasie grałem już tylko wtedy, gdy miałem nagrać coś na YouTuba. Przyjemność z tego była umiarkowana, a po każdym meczu miałem ochotę znaleźć po IP wszystkich trolli, z którymi miałem cokolwiek do czynienia i po kolei nabijać ich na pal, żeby zdychali w męczarniach. Skurwysyny.

Widzicie? Czy to jest normalne?

Problem w tym, że z biegiem czasu, społeczność gry stawała się coraz bardziej fatalna. Śmiało mogę powiedzieć, że League of Legends i CS:GO przyciągnęło do siebie największą dzieciarnię tego globu. A gry przecież mają służyć nam jako miejsce, gdzie fajnie możemy spędzić nasz wolny czas, prawda? Chodzenie nabuzowanym i wkurwionym przez resztę dnia, bo przegrałem mecz, to już lekka patologia. W końcu oderwałem się zupełnie od tematyki LoLa, przebranżawiając całkowicie mój kanał na YouTube.

Dzisiaj zagrałem sobie na próbę 2 mecze. Nic się nie zmieniło. No, może bachorów i napinaczy jest więcej. Szkoda nerwów.

14 uwag do wpisu “Dlaczego przestałem grać w League of Legends

  1. Miałem z ligą identycznie do momentu w którym na rankedach wbiłem przyzwoitego golda. Teraz mecze są znacznie przyjemniejsze a jeszcze więcej wniósł nowy tryb wyboru bohaterów, dzięki któremu nie trzeba napierdalać się o linie. Uważam, że powinieneś jeszcze spróbować c: pozdro.

    Polubienie

    1. gdzie grasz? na eune szkoda próbować, jak nie wybierzesz supporta to czekasz kilka minut na grę… co innego jest z botami, tam grę masz w 12 sekund

      Polubienie

  2. Niestety fango to prawda :/ Ale co zrobisz? Nic nie zrobisz. Gdyby Rito miało banować każdego flamera (np. perm) grałoby tylko 1% aktualnych graczy. W LoLa gram rzadko, prawie wcale. Ale to co mówisz jest w 100% prawdą. Niestety najfajniej było kiedyś (nie to nie jest „starcze pierdolenie” jak to określiłeś XD). 2012/2011 to były czasy 🙂 Pozdrawiam i wrzucaj coś częściej 😉

    Polubione przez 1 osoba

  3. Powiem tak zaczynalem w 1 sezonie od srebra pozniej w 2 bylem w brazie w 3 w goldzie w 4 w diamencie a w 5 w masterze i szczerze? teraz wchodzac na normala czuje ze jest ok ludzie czasem powiedza jak ci nie wyjdzie w zartach ze jestes boostowany ale spin i flame jest nie dopuszczalny polecam brnac coraz wyzej tam dzieci nie ma

    Polubienie

  4. No yo, grałem trochę, po 300 wygranych gra mi się znudziła i grałem tylko po to, aby niszczyć mecze tych, którzy wyzywali i prowokowali. Kiedy masz 2 trolli w „drużynie”, wtedy przyjemniej jest trollować niż grać normalnie. Zabawa się skończyła po wprowadzeniu restrykcji chatu. Swoją drogą system reportów też jest mocno spierdolony. Przeżuciłem się na cs’a, ale tak mnie fps’y nudzą, że gram raz na tydzień. Teraz to bardziej się youtubem chcę zająć i przede wszystkim nauką 🙂

    Polubienie

  5. Od początku kiedy zacząłem łapać o co chodzi w systemie rankingu dałem sobie za cel wbicie Gold’a (bez znaczenia która decyzja). I rąbałem 2 sezony ledwo przybliżając się, nigdy nie przechodząc S I.
    Takiego fatalnego community jak w LoLu nie znalazłem w żadnej z komercyjnych gier mmo (czy to WoT czy Dota 2) zawsze ludzie tam wydawali się milsi i było zdecydowanie mniej trollów rujnujących całą grę.
    Chrzanie golda, przegrywałem promo po 11 razy pod rząd i prawie za każdym razem była sprzeczka o linię. Na pewno sentymentalnie powrócę do tej gierki, ale na jakiś czas pasuje.

    Polubienie

  6. Czytam tekst, czytam komentarze… I załamuje ręce.
    Primo: Jeśli ktoś kłóci się o linie, trolluje innym gry itd – to zazwyczaj przegrywa. Co zaś to oznacza? Że gra na coraz to niższym poziomie. Jeśli zatem nie jesteście w stanie wybić się z jakiejś typowo trollowej dywizji (brąz, srebra, choć teraz do srebra wrzuciło sporo ogarniętych graczy), znaczy że na to nie zasługujecie… No proszę! Statystycznie nawet rzecz biorąc, w grze jest 9 randomów, zaś w drużynie przeciwnej 5. Oznacza to (jeśli wy gracie na jakimś tam poziomie) że szansa na trolla/feedera/afka jest w przeciwnej drużynie nieco wyższa. Wiem że wielokrotne wbijanie się wyżej boli (sam doświadczyłem na przełomie golda i platyny, 18 prób) ale tak to już jest – nic za darmo.
    Secundo: Dziwne, ale zdaje mi się że widzę związek z opisywanymi dywizjami graczy a ich ortografią.
    Tertio: LoL to gra, więc jeśli nie potrafisz się cieszyć taką jaka jest w jej złych częściach, nie zasługujesz na nią w jej najsilniejszych i najciekawszych momentach.
    Quarto: Narzekacie na randomów? Sklejcie drużynkę i grajcie razem. Szybko okaże się że to nie „randomy” są takie złe, ale wszyscy (łącznie z wami)
    Pento: Od kilku sezonów istnieje magiczna możliwość „mute”. Nawet sobie nie wyobrażacie jak ułatwia to grę. Polecam stosowanie się do zasady – pierwszy flame, permmute
    I na koniec, polecam zrozumienie pewnej wypowiedzi DoubleLifta. Jeśli w grze straciłeś choć jednego cs’a, jeśli padłeś choć jeden raz, jeśli zmarnowałeś choć jedną okazję lub źle coś rozegrałeś – masz pole do pracy nad sobą. W soloQ najłatwiej zrzucać winę na innych (Innym to zarzucasz a u siebie nie widzisz?), co pozwala na olanie kwestii pracy nad własną mechaniką.

    Zbierając wszystko w całość:
    Większość zarówno artykułu jak i komentarzy (rozwaliło mnie srebro w s1 ^^) to zwykłe – moim zdaniem – pierdolenie. Zamiast chrzanić o innych, skupcie się na sobie.

    Polubienie

  7. Miałem podobnie co ty, tylko że z Cs’em. Cała moja szkoła grała w cs’a 1.6. Pierwsze co robilismy po szkole, to wbijaliśmy na Ts’a i graliśmy godzinami: troche na FFA, później dzieliliśmy się na teamy i graliśmy klanówki. W końcu wszyscy przestali grać, znaleźli inne hobby, raz na jakiś czas grywało się ze znajomymi, ale to nie to co kiedyś… po paru latach przerwy kupiłem CS:GO. Byłem podjarany. Aż nie nastała popularność cs’a, i dzieciaki zaczęły się zbierać. 0 skila, sam flame, jaranie się kolorowymi pikselami. Kiedy wbiłem szeryfa, sytuacja niewiele się zmieniła. Rosjanie + Polaczki, tym razem doroślejsi, ale równie dobrze toksyczni, co typowy gimnazjalista. Stwierdziłem, że z tym community nie da się wytrzymać i zacząłem grać w Heartstone’a. I to był strzał w dziesiątkę :). Grasz 1vs1 z przeciwnikiem, z którym nie masz praktycznie komunikacji. Flame tam nie istnieje, oprócz klnięcia pod nosem wskutek dobrego zagrania przeciwnika, a gra wciąga jak bagno 😀

    Polubienie

  8. Cóż moim zdaniem wszystko jest kwestią podejścia, podstawowym zadaniem trolla jest wplynięcie na samopoczucie trollowanego, mnie ciężko jest obrazić albo wyprowadzić z równowagi, wystarczy jeden krótki mute i niczym sie nie przejmuje tylko skupiam na własnej grze i tym co robie, nie mam żadnego wpływu na to z kim mnie dobiera mam jedynie wpływ na to jak gram.
    Gram w lola od 1 sezonu mialem jedna dluzsza przerwe (cały sezon 5) teraz wróciłem zacząłem w silverze II obecnie jestem juź w goldzie I (byłaby pewnie platyna w ten weekend ale w srodę karta graficzna mi sie spaliła i będę ją miał dopiero we wtorek :C ) co zajęło mi miesiąc.. w planach mam diament bo wierze, że im wyżej uda się wejść tym lepsza jakość community a wysoka dywizja to jedynie kwestia czasu jeśli samemu dobrze się gra 😉

    Polubienie

  9. Sama prawda. Ilość tych osób, które obrażają cię za zrobienie złej akcji w lolu jest duża. Grałem to w to jakiś czas z kumplem, znaliśmy się od podstawówki i przez tą grę w okresie studiów, zakończyliśmy swoją znajomość

    Polubienie

  10. Co do LOLa to zgadzam się że to siedlisko jadowitych gimbusów, ale chciałem powiedzieć że od jakiegoś czasu nie trafiłem na żadnego (!), no może jednego. Nie wiem czy to zasługa 30lvla, czy może trybu draftu, a może obu tych rzeczy, ale cieszę się niezmiernie z tego powodu i mam nadzieję że tak zostanie.

    Polubienie

Dodaj komentarz